poniedziałek, 28 października 2013
Cytat tygodnia #5
Zazwyczaj jest sam cytat, ale dziś postanowiłam dodać swój komentarz.
Ostatnio pisałam Wam o tym, że trzeba umieć doceniać siebie i swoje sukcesy. W sobotę organizowałam w swoim mieście akcję, podczas której musieliśmy zebrać 200 sukcesów w kilkanaście minut. Początkowo myślałam: niewykonalne. Ale wiecie jakie było moje zdziwienie, kiedy nam się to udało? ;) Ludzie, kiedy już udało się ich zatrzymać, reagowali pozytywnie, tylko trochę przerażało ich pojęcie "sukces", ale przecież to mogło być WSZYSTKO CO SPRAWIŁO IM SATYSFAKCJĘ I RADOŚĆ :)
A teraz odnośnie tego, co na obrazku: tak na wstępie - zgadzacie się z tym, co napisał Coelho? Ja popieram taki tok rozumowania w stu procentach. Spróbujcie spojrzeć obiektywnie, z boku na swoje życie - czy nie robiliście kiedyś czegoś z całych sił, próbowaliście różnych sposobów, aby osiągnąć TO COŚ?
I tu moim zdaniem nie chodzi o to, że chcieliście coś mieć, nie, nie, tylko o to, co było dla Was bardzo cenne - np. przyjaźń, miłość, wymarzona praca, dziecko, genialny projekt, spotkanie kogoś, kto był/jest dla Was autorytetem... Jest mnóstwo takich nienamacalnych "rzeczy", które są dla nas bardzo cenne, o które właśnie warto walczyć do końca, do ostatniej szansy, do momentu aż wyczerpiemy wszystkie środki.
poniedziałek, 21 października 2013
niedziela, 20 października 2013
Czy sukces jest czymś złym?
Często zdarza się, że w naszym życiu po paśmie gorszych dni i niepowodzeń, przychodzą te lepsze, pełne nowych doświadczeń, zwycięstw, osiągnięć i SUKCESÓW.
Jednak dla niektórych, zwłaszcza tych "życzliwych", nasza dobra passa może stać się tematem kpin i drwin. Komuś może wydawać się, że ludzie, którzy cieszą się - tak po prostu - ze swoich osiągnięć, są pyszni, zadufani w sobie, przemądrzali itd. Jednak wydaje mi się, że tylko nieliczni potrafią docenić to, że ktoś poświęcił swój czas, zaangażował się w coś i to zaowocowało sukcesem (małym lub większym).
Dlaczego ktoś miałby nas wyśmiewać za to, że realizujemy swoje plany najlepiej jak potrafimy? Cóż, wydaje mi się, że tymi osobami, które najgłośniej mówią, są te, które najmniej robią. I pewnie słowa krytyki, zarzuty, które względem nas kierują wynikają z: a) zazdrości; b) z charakteru; c) z braku pomysłu na siebie...
Teraz jednak piszę do tych wszystkich, którzy kiedykolwiek w siebie zwątpili:
Sukces jest czymś, co powinno nas motywować do dalszego działania.
Umacniać nas w przeświadczeniu, że jesteśmy dobrzy w tym, co robimy.
Dawać nam radość z tego, że pokonaliśmy różne przeszkody i osiągnęliśmy zamierzony cel.
Nie bójmy się stawiać sobie wysokich wymagań.
Nie bójmy się stawić czoła ludziom, którzy chcieliby nas zdominować swoim zachowaniem i charakterem.
Najważniejsze jest to, co my sami o sobie myślimy!!
PS. Nie zawsze mam zdjęcia pasujące do tematyki postów, więc korzystam m.in. z: http://www.flickr.com/groups/freeuse/
wtorek, 15 października 2013
Jak Cię widzą, tak Cię piszą...
Niby oklepane przysłowie. Niby nie powinno oceniać się ludzi po wyglądzie. Ale jak jest w rzeczywistości??
Nie wierzę, że choć raz nie wydaliście "sądu" na czyjś temat tylko na podstawie jego stroju, fryzury, makijażu... Po prostu w to nie wierzę, bo sama tak zrobiłam.
Skąd więc wiem, że nasz wygląd tak bardzo wpływa na to, jak traktują nas inni ludzie? Bo pracuję w mediach. Bo codziennie spotykam się z pracownikami różnych instytucji, biorę udział w różnych spotkaniach (np. inauguracjach roku akademickiego), bo mam też do czynienia z innymi dziennikarzami.
Ponadto zajmuję się także promocją różnych akcji wolontariackich i odpowiedni wygląd także buduje dobre relacje w moimi rozmówcami, u których chcę coś wynegocjować.
I z własnego doświadczenia wiem, że kiedy po prostu jestem trochę bardziej formalnie ubrana, to od razu ludzie inaczej na mnie reagują, są pewniejsi tego, że nie znalazłam się tam przypadkiem (choćbym nie wiem jak mądre pytania zadawała), ale przyszłam specjalnie na tą konferencję i widzą po moim stroju, że mają do czynienia z kimś "poważnym". Wystarczy marynarka/ żakiet i czarne spodnie. Nie trzeba się przebierać w mega nowoczesne stroje.
Może to wszystko jest zbyt górnolotne i nie powinno się generalizować. Ale zapewniam Was, że odpowiednio dobranym strojem można wiele zyskać.
I nie chcę tu wtłaczać jakiegoś myślenia na temat nowych trendów, wydawania mnóstwa pieniędzy na ubrania w centrach handlowych.
Chyba najważniejsze jest dobranie stroju do okazji - tzn. nie przychodzimy w T-shircie i jeansach na rozmowę kwalifikacyjną do pracy!!! Właśnie, pewnie podczas różnych szkoleń słyszeliście o autoprezentacji? Czy wspominano wtedy też o tym, jak ważny jest strój?
Ja chyba odnalazłam swój styl i potrafię zrównoważyć to, że mam 22 lata, a jednocześnie reprezentuję swoją gazetę na różnych spotkaniach i muszę wyglądać oficjalnie - co nie znaczy "babciowato".
A jakie jest Wasze podejście do tego tematu?
PS. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko co napisałam, jest wielkim skrótem, ale jak już wiecie - mam dużo obowiązków, a po prostu chciałam się z Wami podzielić tą refleksją :)
sobota, 12 października 2013
What I want to read?
Książki pozwalają mi odpocząć, ale w natłoku obowiązków, które ostatnio trochę mnie przytłoczyły, mam mało czasu na relaks i przyjemności. Nie poddaję się jednak i sukcesywnie dzięki niezawodnemu kalendarzowi, staram się wygospodarować czas na czytanie.
Tak naprawdę na swojej "liście książek" mam kilkanaście pozycji, ale nie chciałam Was przytłoczyć taką ilością "suchych" danych. Bo na razie nie będą to recenzje, ale krótkie zajawki, o czym dana publikacja opowiada, jaką historię przedstawia.
Nie są to najnowsze pozycje, ale bardzo chcę je przeczytać, ponieważ:
1. interesuję się historią II wojny światowej
2. cenię E.E.Schmitta za to, jak pięknie opisuje emocje
3. lubię książki reportażowo - fabularne
Po przeczytaniu postaram się napisać Wam krótkie recenzje :)
Kacper Śledziński "Cichociemni. Elita polskiej dywersji"
Oprawa twarda. Liczba stron: 420
Byli gotowi poświęcić wszystko dla idei „Wywalcz Polsce wolność lub zgiń!”
Doskonale wyszkoleni, bezgranicznie odważni, desperacko zdeterminowani, bezkompromisowi. Najlepsi z najlepszych - starannie wyselekcjonowani spośród tysięcy kandydatów. Musieli porzucić wszystko, zapomnieć, kim byli, bez słowa opuścić kobiety, które kochali. Poddani morderczemu szkoleniu, przygotowywali się, aby w pojedynkę zmienić bieg historii. Zrzuceni na spadochronach do okupowanej Polski, podejmowali samobójcze misje. Nieliczni, którzy przeżyli, trafili po wojnie do piekła komunistycznych więzień. Jednak nigdy się nie poddali. Do końca marzyli o wolnej Polsce.
Prawdziwe losy polskich bohaterów, przy których bledną historie o amerykańskich komandosach.
Eric-Emmanuel Schmitt "Księga o Niewidzialnym"
Oprawa twarda. Liczba stron: 368
"Księga o Niewidzialnym" to zbiorowe wydanie najpiękniejszych przypowieści Erica-Emmanuela Schmitta - Oskara i pani Róży, Pana Ibrahima i kwiatów Koranu, Dziecka Noego, Zapasów z życiem - zawierające ponadto publikowaną po raz pierwszy w Polsce buddyjską baśń o Milarepie.
To opowieści, które poruszają najczulsze struny ludzkiej wrażliwości i przypominają o prawdziwym sensie życia – Niewidzialnym, lecz możliwym do odkrycia.
Wojciech Jagielski "Wypalanie traw"
Oprawa miękka. Liczba stron: 256
W zmasakrowanej twarzy białego farmera nie sposób rozpoznać budzącego paniczny strach Eugène'a Terre'Blanche'a. Czarnoskórzy zabójcy nie próbują uciekać. Sami dzwonią na policję. Wymierzyli tylko sprawiedliwość.
Koniec obłędnego systemu rasowej segregacji. Biali oddali władzę czarnoskórej większości. Ale nie w rodzinnym miasteczku zapatrzonego w Hitlera Terre'Blanche'a. Samozwańczego generała nie obowiązują rządowe umowy podpisane przez zdrajców. W Ventersdorp wszystko ma pozostać zgodnie z boskim planem. Osobno biali Burowie, osobno czarni, osobno potomkowie Anglików.
Zmysł obserwacji i mistrzostwo pióra Wojciecha Jagielskiego zamienia tu i teraz mieszkańców południowoafrykańskiego miasteczka w uniwersalną opowieść o rozczarowaniu, jakie niesie z sobą każda wielka społeczna rewolucja.
***
Czytaliście już te książki?
A jak wyglądają Wasze listy lektur na najbliższe tygodnie?? ;)
***Wszystkie informacje o książkach pochodzą ze strony: http://www.znak.com.pl/
niedziela, 6 października 2013
sobota, 5 października 2013
Smaczny początek dnia
Nieodłącznym elementem mojej porannej rutyny są śniadania. Nie ma mowy, żebym wyszła z domu bez zjedzenia czegoś smacznego. To daje mi energię na kilka następnych godzin i pozytywne nastawienie do świata i ludzi ;)
Dziś przedstawiam Wam moje dwa patenty na MEGA SZYBKIE, ZDROWE, SMACZNE I TANIE ŚNIADANIE.
#1 Musli, jogurt, owoce - jeśli lubisz na słodko zacząć nowy dzień ;) Przygotowanie zajmie...może 2 minuty? Wrzucasz wszystko do miski, polewasz jogurtem i gotowe! Dobór składników zależy tylko od Was :)
#2 Kanapki. Być może temat dość oklepany i nie wyobrażacie sobie, że ten "zwykły" posiłek może być przyjemny i smaczny? Moja rada jest prosta: kolory! Swoje kanapki ozdobiłam sałatą i żółtym pomidorem (przepyszny!). Pieczywo wieloziarniste, wędlina, która może być zastąpiona czymś innym. W ogóle wszystko może być inne: możecie wykorzystać paprykę, ogórki, ugotowane jajko, rzeżuchę (przecież tak łatwo wyhodować ją samemu! ;))
Koszt takich śniadań to około 3-4 zł, w zależności od tego, gdzie i jakie składniki kupujecie.
SMACZNEGO!
A czy Wy jecie śniadania? Może macie równie szybkie i tanie przepisy?
PS. Wiem, że Ameryki nie odkryłam, ale zdaje mi się, że coraz częściej tak się śpieszymy, że zapominamy o podstawowych zasadach zdrowego odżywiania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)